16:26

Szalony sezon 2019 roku

Sezon 2019 mogę porównać do wyprawy na Mount Everest. Minione dwanaście miesięcy było dla mnie czystym szaleństwem, niemałym wyzwaniem i jedną wielką lekcją, której nie przeszłabym w żadnych innych okolicznościach.
Od bazowego wprowadzenia w trening, po systematyczność, zwiększanie objętości, restrykcyjną dietę, całą masę badań, obóz treningowy i znajdowanie czasu na dwa kierunki studiów podyplomowych... rozpoczęłam sezon 2019, który w założeniach miał być spektakularny. W co? To wiedziałam tylko ja i mój los...
Pierwsze starty wypadały bardzo obiecująco. Można by powiedzieć, że czasy biegania w pełnym komforcie i prędkościach pendolino jeszcze były przede mną...
Pośpiech w treningu nie był kluczowy. Ważniejsza była aklimatyzacja do danej jednostki. Poza tym każdy dzień obfitował w emocje, a tych miałam aż nadto.
Zaczęło się niewinnie. Tam coś strzyknęło, gdzieś indziej zabolało..A, że nie należę do tych co odpuszczają, to postawiłam wszystko na jedną kartę.



Nigdy wcześniej, tak jak w minionym roku nie byłam „poklejona” tzn. otejpowana. Do tego kilka zastrzyków by przetrwać sezon. Kilka poważnych rozmów o zdrowiu...I jakby ciągle brakowało tego jednego puzzla w mojej układance, a ja i tak biegłam dalej...
Nie. Nie miało to nic wspólnego ze zdrowym bieganiem. W oczekiwaniu na rezonans pojechałam na obóz w moje kochane góry. Szklarska to wiele cudownych szlaków dla biegaczy, a ja miałam je przemierzać stopniowo aklimatyzując się coraz wyżej jeżeli plecy wytrzymają obciążenia...
Wbrew pozorom ten obóz treningowy okazał się jednym z lepszych pod kątem realizacji na przestrzeni ostatnich kilku lat. Najważniejszym punktem programu był brak dolegliwości bólowych kręgosłupa + systematyczny program ćwiczeń, które wykonywałam dwa razy dziennie. I chyba to był klucz...

Lecz to uśpiło moją czujność. Skoro było tak dobrze, odpuściłam ćwiczenia w momencie „ataku szczytowego” i wszystko posypało się jak domek z kart...w najmniej oczekiwanym momencie
Gdyby nie Grand Prix pewnie odpuściłabym półmaraton, a tak od około 12 km biegłam z nasilającym się bólem pleców. Łzy same leciały po policzkach bardziej z bezsilności i walki z samą sobą niż z rywalkami. Wiedziałam, że jest źle ale wiedziałam też, że muszę dobiec do końca. Muszę osiągnąć ten Everest chociażbym miała wejść na niego po czworakach...

Osiągnęłam to co chciałam ucząc się na błędach...ale mimo wszystko i tak warto było 🙂
▶️5 miejsce open kobiet Półmaraton Bronisława Malinowskiego - Grudziądz
▶️ 1 miejsce open kobiet - Razem dla Autyzmu
▶️ 6 miejsce open kobiet 8.Półmaraton Dwóch Mostów
▶️ 3 miejsce open kobiet 7. Bieg Europejski
▶️ 3 miejsce open kobiet Nocny Bieg po ZOO
▶️ 1 miejsce open kobiet Bieg Soczewka z BOP dystans 5,3 km
▶️ 3 miejsce open kobiet Bieg Soczewka z BOP dystans 11,6 km
▶️ 1 miejsce kat. Płocczanki - Bieg Obrońców Płocka 1920
▶️ 2 miejsce Mistrzostwa Polski Masters dystans 1500 metrów
▶️ 3 miejsce Mistrzostwa Polski Masters dystans 800 metrów
▶️ 4 miejsce Mistrzostwa Polski Masters dystans 3000 metrów
▶️ 2 miejsce w kat.Nauczycieli Bieg Ulicą Piotrkowską Rossmann Run
▶️ 3 miejsce open kobiet w cyklu Grand Prix w Biegach Ulicznych i Przełajowych - Płock 2019



To wszystko nie byłoby możliwe gdyby nie opieka medyczna dr Więcka i jego wspaniałych fizykoterapeutów na czele z Daria Domosławska ze Szpitala Św. Trójcy w Płocku za co z całego ❤️ jestem wdzięczna.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Akademia Biegania i Dietetyki , Blogger