Bez wchodzenia w szczegóły postaram
podzielić się swoimi doświadczeniami związanymi z odpowiednim
nawadnianiem i tym, w jaki sposób radzę sobie z odwodnieniem podczas
moich treningów i startów.
„Pić trzeba umić…”
Chodzi nie tylko o dostarczanie płynów w
czasie wysiłku, ale także o przygotowanie organizmu do lepszego
gospodarowania jego zasobami. Podczas wysiłku, szczególnie długotrwałego
i intensywnego, organizm zużywa dużo wody, która jest potrzebna do
prawidłowego przebiegu procesów energetycznych, niezbędnych w
kontynuowania pracy, a także do chłodzenia organizmu. Nawet gdy nie jest
ciepło, pocimy się obficie. Spośród kilku czynników – to właśnie utrata
płynów ma niebagatelny wpływ na eskalację zmęczenia.
Niestety nie jesteśmy w stanie
zmagazynować dużej ilości wody w sobie, jak robi to choćby wielbłąd.
Możemy jednak doprowadzić organizm do stanu, w którym będzie on lepiej
gospodarował swoimi „magazynami” i dostarczanymi płynami. Dokonuje się
to przez długie lata, w trakcie treningu. Im jesteśmy bardziej
wytrenowani, częściej poddawani ciężkim warunkom odwodnienia i
jednocześnie właściwie uzupełniamy straty, tym nasz organizm wytrzyma
więcej!
Naturalną obroną organizmu przed
przegrzaniem jest wytwarzanie potu. W końcu podczas intensywnej pracy
możemy łatwo podgrzać nasz organizm do temperatury powyżej 40 stopni
Celsjusza. Zmusza nas to do uruchomienia chłodnicy, która wykorzystuje
pobierane płyny, by schładzały nas w postaci wydalanego potu.
Nawodnienie idealne i jego pomiar
Mało osób pamięta o tym, że powinniśmy
trenować najlżej jak się da, aby osiągnąć maksymalny, możliwy wynik. Pić
trzeba tak samo – najlepsze jakościowo napoje, które oprócz
zabezpieczenia samej wody, dostarczą również pierwiastków mineralnych.
Które utrzymają wodę w organizmie i przyspieszają proces regeneracji
oraz mają w sobie węglowodany dostarczające energii do jak najszybszej
odbudowy sił. Należy dbać każdego dnia, aby nawodnienie było stale
optymalne, tzn. takie, że byśmy nie czuli pragnienia, a z drugiej strony
– nie musieli co chwilę biegać do łazienki, czy zatrzymywać się kilka
razy w krzakach podczas treningu.
Istnieją urządzenia do pomiaru
nawodnienia. Test z ich udziałem polega na precyzyjnym badaniu składu
moczu. Miałem okazję być w ten sposób badany i okazało się, że często te
same parametry można odczytać analizując wzrokowo barwę moczu – musi
być jasna, prawie jak woda, wtedy jest dobrze!
No, ale ile w końcu pić?
Oczywiście podczas intensywnego wysiłku
trwającego ponad godzinę nie będziemy w stanie dostarczyć takiej ilości
płynów, żeby nie czuć pragnienia, zwyczajnie nie jest to możliwe,
ponieważ zapotrzebowanie przewyższa możliwości dostarczania. Zbyt duża
ilość płynów przyjmowana w czasie ciężkiej pracy wywoła problemy
trawienne oraz oddechowe z uwagi na konieczność przełykania, które
przebiega przecież na bezdechu.
Ile wody tracimy?
Istnieje prosta metoda, która sprawdza
odwodnienie powysiłkowe. Wystarczy zważyć się przed, a następnie po jego
zakończeniu. Przyjmując, że tracimy głównie wodę, jesteśmy w stanie
określić ile musimy wypić, aby powrócić do sytuacji wyjściowej. Należy
pomnożyć straconą masę ciała przez 1,3-1,5 i tyle wypić w postaci
różnego rodzaju płynów. Najpierw najkorzystniej napój węglowodanowy lub
węglowodanowo – białkowy. Następnie, jeżeli jest taka potrzeba, znowu
odżywkę węglowodanową, sok, czy wodę lub też spożyć posiłek po 30-60
minutach. W ciągu 3 godzin po wysiłku należy wypić tę właśnie obliczoną
na starcie ilość. Powinno się to zrobić stopniowo w małych porcjach i
napojami, które pomogą wyrównać straty po wysiłku.
Jeżeli mieliśmy zawody i spociliśmy się
mocniej, powinniśmy pić nie tylko wodę, ale również wspomniane napoje
izotoniczne i sportowe, wtedy odbudujemy się szybciej i na kolejnym
treningu lub zawodach będziemy z pewnością lepsi!
W jaki sposób pić?
Czy można przesadzić? Należy uważać, aby
nie przesadzić z podanymi płynami – zarówno przed treningiem, jak i w
jego trakcie (żeby niepotrzebnie nie targać dodatkowego balastu) – a co
ważniejsze nie nabawić się kolki. No i nie biegać ciągle… do łazienki.
Liczy się jakość!
Trochę ekstremalnie…
Największe wyzwanie związane z walką z
odwodnieniem przetrwałem niedawno, podczas Maratonu na Mistrzostwach
Europy w Barcelonie. Mój organizm przez prawie 2,5 godziny poddany był
maksymalnemu wysiłkowi w wysokiej temperaturze, która bądź co bądź jest
czynnikiem znacznie przyspieszającym utratę wody.
Podczas tych właśnie zawodów
zaobserwowałem u siebie największy spadek masy ciała. Była to oczywiście
głównie utrata wody. W ciągu 2,5 godziny ok. 5 kilogramów, mimo że na
trasie dostarczyłem ponad 3 litrów płynów w różnej postaci. Więc prosty
rachunek – wypociłem 8 litrów! Tak duża utrata wody to wynik działający
na wyobraźnię, szczególnie, że ważę niewiele ponad 60 kg. Jestem pewny,
że tak wysoki przepływ wody obronił mnie przed przegrzaniem organizmu.
Jest to tak naprawdę jedyny skuteczny mechanizm chłodzenia. Dodatkowo
można pomóc sobie wylewając na siebie strumienie chłodnej wody, której
zużyłem na całej trasie ok. 8 litrów, a dodatkowo co 5 kilometrów do
czapki wkładałem woreczek z lodem. Przed startem rozgrzewałem się w
kamizelce lodowej, która zapewniła dość niską wyjściową temperaturę
ciała.
Nawadnianie i jeszcze raz nawadnianie
Organizm dobrze przygotowanego zawodnika
jest przed zawodami świetnie nawodniony. W czasie wysiłku przyjmuje
dużo i bardzo oszczędnie gospodaruje tym co ma. Płynność (!) wszystkich
procesów trzeba oczywiście wytrenować. Uczyć organizm przyswajania dużej
ilości napojów na każdym długim treningu. Nauczymy się wtedy nie tylko
odpowiedniego picia, ale także wchłaniania go z układu pokarmowego, a
nasze wyniki poprawią się zdecydowanie.
Podsumowując: polecam pić, zawsze trochę
więcej, niż wskazuje na to pragnienie. Robić to przed treningiem.
Przykładowo około 0,5 l płynu w czasie od ostatniego posiłku, jeżeli
posiłek ten nastąpił ok. 2h przed treningiem. Namawiam, by pić w trakcie
tylko długich treningów, a po treningu według wskaźnika spadku masy
ciała. W ciągu reszty dnia tyle, aby nie czuć pragnienia. Dbajmy też o
jakość napojów, bo jest to tak naprawdę obszar, w który najbardziej
warto inwestować, jeżeli chodzi o suplementację. Dodatkowa rada –
unikajmy alkoholu w pierwszym okresie regeneracji po treningu, czy tym
bardziej po zawodach, ponieważ powoduje on znaczne odwodnienie,
spowalniające procesy regeneracji.
Pijmy więc nie tylko za zdrowie, ale i za naszą wytrzymałość!
tekst pochodzi ze strony www.mariuszgizynski.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz